MÓJ WIETNAMSKI UCZEŃ
Kiedy w nauczycielskich rozmowach pojawia się kwestia nauczania w środowisku wieloetnicznym, to ciągle zdaje się nam, że to śpiew przyszłości i bardziej niż realne wyzwanie, raczej hobbistyczne zajęcie ludzi zaangażowanych w edukację wielokulturową. Tak nam sie tylko wydaje, bo kto odwiedził na przykład szkoły na warszawskiej Ochocie wie, że to już się stało – nasze klasy stają się zróżnicowane z uwagi na narodowość dzieci. Ostatnio podczas zajęć, które prowadziłem dla nauczycieli na Górnym Śląsku, powiedziano mi to samo: to się dzieje.
Najczęściej koncentrujemy się na kwestii asymilacji. A kiedy myślimy o bogactwie kultury kraju pochodzenia naszego azjatyckiego ucznia, to głównie jako o źrodle uczącej anegdoty. Zostawiam jednak teraz na boku jedno z najważniejszych pytań wspołczesności: jak ma wyglądać integracja społeczeństw wielokukturowych?
Intryguje mnie kwestia, którą stawia przed nami Ryszard Nisbett w pracy „Geografia myślenia” (Sopot 2011): „Czy wychowawcy powinni kształcić u dzieci umiejętności bardziej typowe dla innych kultur, czy też powinni się skupić na tym, co jest uznane za ważne w ich własnej kulturze?”Pytanie to dotyczy ni mniej, nie więcej, tylko tego, co zdaje sie nam wspólne dla wszystkich ludzi, a wcale takim nie jest, a dotyczy mianowicie, bagatela!, sposobu myślenia.
Cała praca Nisbetta jest niczym innym, jak
- Kategorie: Blog, Historia i WOS, Lektury, Metody pracy
ARCHIWUM BLOGA
P | W | Ś | C | P | S | N |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | ||||||
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 |
9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 |