Wykształcenie jest tym, co przetrwa, kiedy już zapomnimy to, czego się nauczyliśmy. (B.F.Skinner)

CHIŃSKA ENCYKLOPEDIA

poniedziałek, 10 marca 2014 Dodał:

Chciałbym zaproponować Wam pod rozwagę metodę, która nieźle komponuje się z omawianymi przez nas podczas warsztatów strategiami dobrego uczenia się. Może ona dobrze posłużyć  na każdym etapie nauczania. Służy rozwijaniu bardzo podstawowej, a wcale niełatwej do opanowania umiejętności, jaką jest kategoryzowanie.

Można rzec, że na każdej lekcji oczekujemy radzenia sobie z rozmaitego rodzaju klasyfikacjami. Nie wiem, jak Wy, ale ja bardzo często pytam o kategorie w taki sposób, że uczniowie rozumieją je raczej tak: „jak sądzicie, jaką klasyfikację wymyśliła nauka”, aniżeli tak:  „zastanówcie się, co upodabnia a co różni elementy”? (To wariant pozornie otwartego pytania: polecenie „zgadnijcie, co wymyślili naukowcy”, zamiast polecenia „wymyślcie to jako naukowcy”.) W efekcie takiej edukacji wszędzie tam, gdzie trzeba samodzielnie nadać strukturę zbiorowi, dzieci błądzą, bo uczę je na co dzień odgadywania, a nie porządkowania. Zapominają na przykład o tym, że

MÓJ WIETNAMSKI UCZEŃ

środa, 19 czerwca 2013 Dodał:

Kiedy w nauczycielskich rozmowach pojawia się kwestia nauczania w środowisku wieloetnicznym, to ciągle zdaje się nam, że to śpiew przyszłości i bardziej niż realne wyzwanie, raczej hobbistyczne zajęcie ludzi zaangażowanych w edukację wielokulturową. Tak nam sie tylko wydaje, bo kto odwiedził na przykład szkoły na warszawskiej Ochocie wie, że to  już się stało – nasze klasy stają się zróżnicowane z uwagi na narodowość dzieci. Ostatnio podczas zajęć, które prowadziłem dla nauczycieli na Górnym Śląsku, powiedziano mi to samo: to się dzieje.

Najczęściej koncentrujemy się na kwestii asymilacji. A kiedy myślimy o bogactwie kultury kraju pochodzenia naszego azjatyckiego ucznia, to głównie jako o źrodle uczącej anegdoty. Zostawiam jednak teraz na boku jedno z najważniejszych pytań wspołczesności: jak ma wyglądać integracja społeczeństw wielokukturowych?

Intryguje mnie kwestia, którą stawia przed nami Ryszard Nisbett w pracy „Geografia myślenia” (Sopot 2011): „Czy wychowawcy powinni kształcić u dzieci umiejętności bardziej typowe dla innych kultur, czy też powinni się skupić na tym, co jest uznane za ważne w ich własnej kulturze?”Pytanie to dotyczy ni mniej, nie więcej, tylko tego, co zdaje sie nam wspólne dla wszystkich ludzi, a wcale takim nie jest, a dotyczy mianowicie, bagatela!,  sposobu myślenia.

Cała praca Nisbetta jest niczym innym, jak

TOP