Wykształcenie jest tym, co przetrwa, kiedy już zapomnimy to, czego się nauczyliśmy. (B.F.Skinner)

Wszystkich należy wzywać na radę,

gdyż Pan często właśnie komuś młodszemu objawia to,

co jest lepsze.

(Reguła św. Benedykta z Nursji, VI w.)

 

Zła wiadomość jest taka: samorząd szkolny to nieustannie tracona szansa. Dobra wiadomość brzmi zaś tak: ta szansa, choć tracona, nie ginie i zawsze pozostaje do wykorzystania. Nie ginie, bo źródłem tej szansy jest naturalne dążenie dzieci i młodzieży do wywierania wpływu na rzeczywistość, która ich otacza. Od wychowawców w znacznej mierze zależy, w jaki sposób potrzeba ta zostanie zaspokojona. Ryzyko związane z powierzaniem uczniom odpowiedzialności za szkołę i uczenie się nie jest większe, niż ryzyko związane z zaspokajaniem potrzeby wpływu w sposób destruktywny dla społeczności. Mimo to – my, nauczyciele – wolimy często raczej reagować na opór, niż dzielić się władzą i korzystać z wielu rąk do pracy. Parafrazując Aleksandra Wielopolskiego należałoby rzec: „Dla naszych uczniów możemy zrobić wszystko, z nimi nic.”

PERŁA W KORONIE

piątek, 26 lipca 2013 Dodał:

Są w szkole przedmioty lepsze i gorsze. Możemy udawać, że tak nie jest, możemy pomstować na niesprawiedliwość, ale dzieci w szkole dowiadują sie tego najpóźniej w czwartej klasie, zwykle od samych nauczycieli. Listę „ważnych” i „michałków” zna każdy, lokalnie – z uwagi na profil szkoły lub osobowość nauczyciela – jakiś przedmiot wędruje do pierwszej ligi albo z niej spada. Poza szkołami sportowymi WF traktowany jest – nomen omen – per noga. Niedobrze i to nie dlatego, że „dzieci mają krzywe kręgosłupy”. W każdym razie nie ten argument za kulturą fizyczną w szkole wydaje mi się kluczowy.

Trzeba powiedzieć i to, że sami wuefiści bywa mordują swój przedmiot zmieniając go niekiedy w forsowną gimnastykę lub w rodzaj musztry, niekiedy w zaangażowaną pracę tylko nad sukcesami tych, co „dobrze rokują”, niekiedy zaś w demoralizujący spektakl rozpoczynający się od słów „Macie tu piłkę. Pokopcie se”.

No i – zanim wygłoszę pochwałę szkolnego gimnastykowania się – wspomnę jeszcze o

NA KONIEC ROKU SZKOLNEGO (Z PATOSEM)

poniedziałek, 01 lipca 2013 Dodał:

Kto był w szkole 28 czerwca ma jeszcze przed oczyma rozmaite gesty wdzięczności, powtarzane rok w rok. Te wyuczone, wyrażone w drętwej mowie wierszyków. Te śmieszno-straszne, odwrotnie proporcjonalne do wielkości bukietu. Wreszcie i te, których nie zdołali po swojemu zaprogramować wychowawcy i rodzice:  mocne i proste, jak uścisk ręki i porozumiewawcze spojrzenie albo jak  laurka. Chciałbym do tej lawiny dodać jeszcze jedno podziękowanie. Dla pewnej zapomnianej…

Pomiędzy utworami Adama Zagajewskiego jest jeden, nie o szkole zgoła, a nazywa się „Pisanie wierszy”. To niezwykły zbiór poruszających obrazów – każdy pokazuje pełne napięcia zmaganie z Rzeczywistością, z którego wychodzisz jak Jakub ze spotkania z Aniołem: z błogosławieństwem i okulawiony.

Niekiedy, tak jak teraz z końcem roku szkolnego, mam wrażenie, że ten wiersz mógłby też nosić tytuł „Uczenie w szkole”. Gdy pustoszeje klasa

JASNOŚĆ

sobota, 01 czerwca 2013 Dodał:

W świetnej książce Daniela J. Siegla „Rozwój umysłu” (Kraków 2009), o której pewnie jeszcze kiedyś napiszę, znalazłem taką myśl lekarza, dra Roberta Stollera (w tłumaczeniu R.Andruszki):

Niemniej, w dążeniu do jasności tkwi pewna przyjemność, z której dopiero teraz zdaję sobie w pełni sprawę. Niekiedy, skracając zdanie do niezbędnego minimum, stwierdzam, że przekształca się ono w pytanie, paradoks lub żart (będące odmiennymi stanami tej samej rzeczy, tak jak lód, woda i para wodna). Co za ulga: jasność zadaje pytania; nie udziela odpowiedzi.

 Ta uwaga(z istotnym jednak zastrzeżeniem: niekiedy, które chroni przed mnożeniem pytań, tam, gdzie sytuacja domaga się działania) zdaje mi się ważną przestrogą nie tylko dla piszących, ale i dla nauczyciela, który szuka odpowiedniego słowa dla opisania swojego wychowanka.

TOP